czwartek, 24 grudnia 2015

Rozdział 4

                                                                                                                6 lipca 2014 rok,
                                                                                                             San Antonio w stanie Teksas

"Samobójstwo to strach przed życiem, czy odwaga stanięcia twarzą w twarz ze śmiercią?"
~Fairytale "Myśl" 

Chyba powinnam opisać ostatnie parę dni. Minęło ich dokładnie pięć, a każdy kompletnie inny od drugiego, ale kto by chciał słuchać o szalonej nocy zakupów, zatrzymaniu przez policję, nocy alkoholika i ognisku. Szalone, cudowne, pełne wrażeń wakacje. Moi rodzice się przyzwyczaili, że nocami nie wracam zazwyczaj do domu. Taki był styl mojego letniego życia.
Policja zna doskonale naszą ekipę, a tylko ja z niej zawsze zastanawiam się, co będzie jeśli nie przyjmą mnie do wymarzonej pracy, przez ten drobny szczegół, małe wykroczenia. Inni mają pieniądze, ja nie mam nic. Niby wiem, że Edmund pomoże mi w przyszłości, ale co jeśli coś się stanie, nasza przyjaźń się rozwali, albo co gorsza coś mu się stanie. Noc alkoholika minęła mi spokojnie, tylko dlatego że praktycznie nic nie wypiłam. Trochę lipa, ale moje dolegliwości się nasiliły, a ja coraz bardziej bałam się spać. Myśl o mojej niepoczytalności pod wpływem, przyprawiała mnie o strach, więc nie było mowy, jak tylko wstrzymanie się od tej "zabawy".
Pierwszy raz widziałam co tak naprawdę się działo, pamiętałam każdy szczegół i pierwszy raz, owa noc mi się nie podobała. Oglądanie pijanych, bełtających i rozbierających się ludzi, nie było najlepszym wspomnieniem.
Potem był dzień wolny, na odpoczynek, pozbycie się kaca itd. Tu się cieszyłam, bo jako jedyna z trzydziestki osób nie wspominam tego dnia aż tak fatalnie. Mimo nocnego koszmaru, podczas którego lunatykowałam. Nie wiem jak to się stało, ale spadłam ze schodów. Obudziłam się oszołomiona, ale chociaż zrobiłam to od razu. Mam teraz wielkiego siniaka na udzie, ale prócz tego chyba jestem cała. Mój brat był przerażony, kiedy zobaczył mnie leżącą na podłodze. Nalegał aby zawieźć mnie do szpitala, ale jakoś udało mi się go uspokoić. Rodzice zapytali się tylko czy nic mi nie jest i wrócili do łóżka. Powiem, że zasmuciło mnie ich zerowe przejęcie się całą sytuacją.
W dzisiejszym dniu zeszłam na śniadanie, aby zjeść z nimi naleśniki. Mama jak zawsze siedziała z nosem w papierach oraz biegała po całym domu. To rozmawiała z jakimś facetem, to pisała wiadomość do jakiegoś klienta. Pierwszy raz zobaczyłam na jej zawsze idealnej twarzy wory oraz lekkie zmarszczki, których nie dała rady ukryć lub już nawet nie próbowała pod toną makijażu. Ojciec siedział i czytał gazetę, lekko się garbił. Od wielu lat nie widziałam go w owym stanie. Zawsze chodził dumnie, wszystko tak robił. Atmosfera była ciężka, ale nie dlatego że rodzice byli na mnie źli. Byli oni zapracowani, a bardziej smutni. Tak po prostu może się starzeli? Przeżywali trudne chwile, dlatego nie interesowało ich otoczenie?
Popatrzałam na brata, który energicznie pisał coś na telefonie, co chwile uśmiechając się pod nosem. Kopnęłam go pod nosem, a kiedy spojrzał na mnie, wzrokiem wskazałam mu schody. Momentalnie podnieśliśmy się z miejsc i poszliśmy na górę.
-Wyjaśnisz mi co się dzieje tam na dole?-zapytałam.
-A ty mi wyjaśnisz co się dzieje z tobą?-uśmiechnął się.
-Ty, facet, ta gierka to chyba nie w tej sytuacji, nie uważasz?
-Ale ja mówię poważnie! To ty z nimi mieszkasz, ja przyjechałem na wakacje, a ty zachowujesz się dziwnie. Lili, co się dzieje? Co z tobą się dzieje?! Zachowujesz się jakoś dziwnie ostatnio.
W tym momencie jego komórka ponownie zawibrowała. Spojrzał na mnie, a ja jasno dałam mu do zrozumienia, że lepiej dla niego, jakby nie spoglądał na niego.
-Mam swoje sprawy, jasne?-zwróciłam się do niego.-Prywatne sprawy. Rodzice...
-Są zmęczeni. Latasz od jednych znajomych do drugich, uciekasz z domu, nie wracasz na noc, a jak już tu nocujesz to u podnóża schodów! Może zaczniesz martwić się o innych? Chodzisz do prestiżowej szkoły tylko dlatego, że rodzice Edmunda za to płacą. Masz konflikty z prawem, a twoje oceny nie należą do najlepszych. Zastanawiałaś się co się stanie, jeżeli twój wspaniały chłoptaś przestanie się tobą interesować? Pomyśl o przyszłości, bo ona jest bliżej niż sobie myślisz.
-To nie jest mój chłopak!-krzyknęłam za wychodzącym bratem.
Rozpłakałam się. Nie żeby robię to często, ale cała ta sytuacja wyprowadziła mnie z równowagi. Rodzice wyszli krótko po Leonie. W domu zapanowała totalna cisza.
***
Słyszałam tylko pojedyncze dźwięki, urywane krzyki mojej matki, widziałam przestraszoną twarz mojego brata. W pokoju panował półmrok. Ktoś przykładał mi coś do nadgarstków, nie czułam bólu, jedynie ciepło. Mrugałam oczami aby przebudzić się do końca. Masa ludzi kręciła się po pokoju, nie wiedziałam co się dzieje. Sanitariusz coś do mnie mówił, ale nie mogłam go usłyszeć.
Straciłam przytomność.

___________________________________
Witam. Dzisiaj mamy wigilię. Chciałabym Wam i waszym rodzinom życzyć wspaniałych Świąt w gronie najbliższych, radości oraz ciepła. Mam nadzieję, że każdego z was odwiedzi Bóg.
Dla tych co nie wieżą lub wyznają inną religię, życzę wspaniałego tygodnia oraz szczęścia w nadchodzących dniach.
Wasza M.

1 komentarz:

  1. Wow, naprawdę świetnie piszesz ! :) Lubię trgo typu opowiadania. Wiem, że dodajesz wpisy co miesiąc ale pisz je częściej :) Będę tu zaglądać ! :3
    Obserwuje :) allexsis.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń